WYJEDŹMY Z MIASTA
Miliony świateł pośród wież i z betonu skał,
gdzie klaksonów aut pusta przygrywa muzyka,
niestrudzony wiecznie gwar w milionie ludzkich ciał,
bezwiednie toczy się po nijakich chodnikach,
Błądzę po ulicach sam już nie wiem gdzie mój cel,
szukam twarzy, ludzkich serc, pustka dookoła,
przeszukuję kolory od błękitu po biel,
nasłuchuję cierpliwie, może ktoś zawoła...
I tak chodzę po mieście aż do zmęczenia nóg,
by gdzieś przysiąść, odsapnąć, zastygnąć w niemocy
gdzieś w alejce, gdzie może do ucha szepcze Bóg,
co tu ze sobą począć przed nadejściem nocy.
Wyjedźmy więc z miasta, gdzieś choćby na kilka dni,
choćby na moment tylko uwolnijmy dusze,
otworzymy na oścież już poza miastem drzwi,
by spokojnie zanurzyć się w zieloną głuszę.
***
MIST