Moja poezja
Czasami szukam i błądzę,
Pustkę mam w głowie… tak sądzę,
Oglądam ludzi z daleka,
Czy ktoś gdzieś tęskni, czy czeka.
O przedpołudniowej porze,
Nic się wydarzyć nie może.
Stare fruwają papiery,
Zmieniając ciszę na szmery.
Idę… wybiło południe…
Cicho, spokojnie i nudnie.
Na placu, przy starym kinie,
Czas się zatrzymał… nie płynie,
Z ostatnim chyba plakatem,
Wiatr zerwał kontakt ze światem.
Idę przez park, wśród dzikiej róży,
Czas teraz cudnie się dłuży,
Za każdym słodkim oddechem,
Usta maluję uśmiechem.
W wąskiej uliczce za rogiem
Bezdomny rozmawia z Bogiem,
Modli się i skubie pięty…
Bóg chyba jest nieugięty.
Na wzgórzu w starym kościele,
Chyba jest czyjeś wesele,
Dwoje ludzi się całuje,
Reszta głośno dopinguje.
Idzie wieczór… już noc może,
Magicznie jest o tej porze,
Mieszam się z ulicznym gwarem,
Z jego wdziękiem… z jego czarem.
Teraz… zatapiam się w ciszę,
Wiersz piękny o tym napiszę,
A to już moja w tym głowa,
W jakie ubiorę go słowa…
***
MIST