Bo w tym cały jest ambaras...
na minusie słupek rtęci.
Ona jego już nie kręci
choć ją kochał bez pamięci.
Gdyby jednak znowu mógł
do przystani wpłynąć ud,
Wtedy może byłby cud
i by ją ponownie wiódł...
Na manowce wspólnych dni,
na rozmowy trzy po trzy,
na spojrzenia od niechcenia,
na marzenia i wspomnienia.
To niełatwe zgrać się w jedno,
wielu w trakcie miny rzedną,
część cierpliwość szybko traci,
reszta w złości się zatraci.
Tylko wtedy piękny stan
proszę panów, proszę pań,
kiedy dwoje złączy los
w jedno serce, jeden głos.
I wybaczyć znaczy więcej
niż urazy nosić w sercu.
Kiedy zaufania kredyt
zadry wyśle w ciszy niebyt,
Gdy miłości ciepła szklanka
na radosny start poranka,
kromka świeżutkiego chleba
z kroplą miodu, prosto z nieba...
Da obojgu szczęścia wiele
w świątek, piątek i niedzielę
a miłosnych wdzięk uniesień
im umili życia jesień.
Będzie przypieczętowaniem
mocy, co się zwie kochaniem.