Na powrót w jedno...
z lekturą bardzo uduchowioną
czułem gdzieś w środku
że coś we mnie rosło.
Przebijało się przez trzewia,
i myśli pokłady nieprzebrane.
(czyżbym aż tyle myślał w swoim życiu)
I brzmiało w moich uszach
coś na kształt dzwoneczków kryształowych.
Ach czasem tak jest w życiu człowieka,
że tuż pod czaszką.
Pod powałą codzienności
kryje się ta niezgłębiona tajemnica.
Po której tylko kątem oka dostrzegamy
jak kurtyna rzeczywistości lekko
się marszczy.
I w wieloświata morzu nieprzebranym.
Wszystkie wersje mnie samego
gdy naraz staną i się zadumają,
to może sięgnę swym istnieniem
"WIEKUISTEGO".
Stanąć przed lustrem nieskończonym
zobaczyć wszystkie swe odbicia,
ze wszystkich wcieleń przeszłych przyszłych
innoświatowych.
Złączyć się z nimi w jedną
nadświadomość nieograniczoną.
Tak mnie pochłoną bezmiar mych obrazów
i wizji niemal boskich,
że wrócić tu i teraz ciężko było.
I choć to niemal nie możliwe
wiem jednak że jakaś część mnie
jest gdzieś tam, w tej nieprzestrzeni
i łączy wszystkie części w całość.
Bym kiedyś, już po śmierci stał się
na powrót ze wszystkimi jedno...