Zaloty (inne niż by się myślało)
Powiedzialem:
- Chcę Cię posmakować, tu i teraz!
Ona na to niby zalotnie niby obojetnie:
-To na co czekasz?
-Wiesz że mogę - odparowalem.
-Wiem i wiem jak wysoko dasz radę - prowokowała.
-Wejdę na sam szczyt - odparowałem pewny siebie.
-No to na co czekasz? Ja tu wiedne a Ty gadu gadu.
Prowokowała a przy tym tak zalotnie się zabujała, tak że aż mnie coś w środku...
Chyba to zauważyła bo tylko zabujała tymi swoimi "walorami"
- Ach te twoje cudne krągłości
-Ty se gadasz a one zaraz opadną.
Powiedziała oskarzycielsko i zrobiła taką niby smutną minkę jak to one tylko potrafią.
Nie wytrzymałem, rzuciłem się w furii na jej cudowności i ucztowałem tę rozkosz ile tylko mogłem dać radę.
Ach te jabłonie, skuszą każdego robaczka.
Już nie raz zdażyła mi się taka sezonowa przygoda.