TW
TW to jest klub wspaniały dziadków łasych na pochwały
i pań pięknych, ciut szalonych, co nieco niedopieszczonych.
Średnich też jest co nie miara i każdy się bardzo stara,
gdyż wszystkich zżera pokusa, by za wiersz swój zdobyć plusa.
Czasem młodzian się pojawi, ale w mig go życie spławi,
lecz wróci do nas ten kwiatek za jakieś trzydzieści latek.
Jak tu przeżyć? Nic trudnego. Wystarczy mieć wielkie EGO,
a przy tym pragnąc zawzięcie, być gwiazdą na firmamencie.
Główkować niczym w ukropie, jak odnaleźć się na topie.
W nocy nie spać, dzień zmarnować, byle wszystkich skomentować
i sprawić innym przyjemność zasługując na wzajemność.
Prawdy mikre są walory, bo po cóż wzbudzać humory,
starczy skrobnąć „Wiersz udany”, nie musi być przeczytany.
Potem szybko wcisnąć plusa i na nowy wierszyk susa.
Na głos prawdy fakt komiczny, decydują się nieliczni.
Ci co szczerość niosą w dani, nie za bardzo są lubiani.
I tak rośnie wśród owacji klub wzajemnej adoracji.
Na skrupuły tam się kicha, ważne że się śmieje micha.
Ty masz plusa, ja mam plusa, w sumie każdy ma bonusa.
A że wiersz jest raczej miałki, tym chętniej przyjmie pochwałki.
Punkty się cudownie mnożą i tak się rekordy tworzą.
Lecz te fakty mnie nie dławią. Ważne że się wszyscy bawią.
Super, że w krąg radość gości bez wzajemnych złośliwości.
Nie trafiają się bufony tak nadęte jak balony
i nie pęka czasem z rana ktoś, niczym bańka mydlana.
Nikt się ostro nie wyraża i nikogo nie obraża
mówiąc, że jest zwykła szmata, gdyż źle wybrał kandydata.
Atmosfera w krąg wspaniała. TW, czyli Polska mała.