Kazio domator
Czy w niedzielę, czy we wtorek,
W poniedziałek, czy w sobotę
Zawsze Kazio domatorek
W domku siedzieć miał ochotę.
Żonka czasem namawiała,
Że zabawić by się zdało.
On wymówkę zawsze znalazł
- Wiesz, dziś czasu mam za mało.
Kiedyś jednak przy sobocie,
Kazio w ekran był wpatrzony,
Był już dawno po robocie,
Musiał raz posłuchać żony.
Poszli więc do klubu razem,
By zabawić się troszeczkę.
Zamówili drinka z gazem
I dla Kazia połóweczkę.
Kelner pięknie ich przywitał.
- Panie Kaziu - rzekł z ukłonem.
- Witam również piękną panią.
Kazio mruknął – Żonę, żonę.
- On Cię zna? Spytała żona.
- Niemożliwe. Odrzekł Kazio.
- Jestem trochę zaskoczona.
Zwrócił się do Ciebie Kaziu
- Na pewno mnie z kimś pomylił.
Mówi Kazio pewnym głosem
- Nie jednego już wychylił.
Chcesz, to drinka Ci przyniosę.
A że klub był ze striptizem
I się panny rozbierały
Jedna w pięknym swym popisie
Obnażała urok cały.
Piękny taniec erotyczny.
Już dziewczyna zgięta w pół.
Konferansjer nagle krzyczy.
- Panie Kaziu, majtki w dół!
Gdy to żona usłyszała.
Jakaż wtedy była bura.
Szybko zaraz się ubrała.
Kazia w pysk i awantura.
Wyszli jednak z klubu razem
Kazio kajać się zaczyna
Chociaż lekko jest pod gazem
Mówi – To nie moja wina.
Wiem wypiłem trochę piwa
Lecz nie jestem tym potworem.
To pomyłka jest straszliwa.
Wiesz, że jestem domatorem.
Wsiedli do taksówki nocnej
Żona Kazia opiernicza
Wrzeszczy, krzyczy coraz mocniej
Jadą wprost na Woronicza
Wtem taksówkarz się odwraca
i odzywa się w te słowa.
- Różne dziwki woziliśmy,
Ale ta jest wyjątkowa.
16.12.2021