Niepodległość
tak od rana patryjoci plotą.
Zieeew...
Spoglądam w okno — a tu księżyc
po Bulońskiej posuwa piechotą!
Spieszy jakby chciał taksówkę złapać,
chmury brutal poroztrącał w biegu,
na łbie sterczy... czy to lisia czapa?
Nie, to raczej kołpak Twardowskiego.
Niechby nosił głowę nawet w hełmie
jak zakuty średniowieczny rycerz!
Siedem procent brakuje do pełni.
Ja przepadam za takim księżycem.
Posrebrniało... Więc patrzysz miłośnie,
pies mi w kieszeń wpycha pysk kosmaty...
Wolę księżyc od niepodległości!
Z poważaniem
Wasz Stefan, lunatyk.