na cholerę zaś mi ty
tak niemodnie rozebrana
kiedy w moje wchodzisz sny
jak to jabłko zakazana
nie brzmisz już tak pięknie jak
w tej obranej z chwil piosence
kiedy czuję ust twych smak
wciąż trzymając twoje ręce
na cholerę zaś mi ty
ulepiona słodkim deszczem
po co ścierasz moje łzy
skoro płakać pragnę jeszcze
wabisz wciąż na nowo mnie
jak bym tego potrzebował
tańcząc naga w moim śnie
i ścierając z ust mych słowa
na cholerę zaś mi ty
urodzona w nagim krzyku
jeszcze wtedy kiedy my
w salsie pragnień na języku
nie znaliśmy słowa wstyd
wciąż zamknięci w szklanej bańce
kiedy nam o szczęściu mit
się wydawał wspólnym tańcem
na cholerę zaś mi ty
raz niebieska raz czerwona
wstydu nie masz choćby krzty
imię nosząc „jego żona”
do szuflady ciało włóż
i się zamknij choć na chwilę
kończąc bioder taniec już
dobrze wiesz że się nie mylę