ja sem kurka
bywam powodem twojej radości
z którą jak ptaszek próbuję latać
pomiędzy wersy pani miłości
ona łaskawie wciąż nam przyświeca
na drodze pełnej zasadzek jawy
bo na orbicie można wpaść w letarg
popity winą i cząstką strawy
słodkiej z domieszką małej goryczy
co się z radością za bary bierze
kiedy jak ptaszek próbuję liczyć
ile ziarenek smakuje szczerze
.
nie noszę obrączki bo nie jestem ptakiem
który gubi szlaki w dalekich przelotach
by czasami z ziarnem połykać nieprawdę
że to tylko giętki kawałeczek złota
ja sem jak ta kurka która pióra gubi
w swoistym nieładzie małżeńskiego domu
nie noszę obrączki nie muszę się chlubić
że mam serce z piżma oddane już komuś
.
nie trzymaj mnie za rękę
nie musisz kroczę śmiało
tam gdzie się jawisz pięknem
umniejszasz swoją małość
ja dłoni nie pochwycę
bo śmiało naprzód kroczysz
jak w perspektywie widzę
zdumione losu oczy
że bez trzymanki wspólnie
kroczymy drogą jedną
nawet gdy małość u mnie
wielkości daje ciemność
idziemy po horyzont
do końca wspólnej drogi
wierni czarowi przysiąg
wciąż zgodni i nie.zgodni