Połykacz Słów - cz. 1 historii przedziwnej
atramentowym niebem
i zachłannie wypatrywał
spadających gwiazd.
Za każdym razem,
gdy dostrzegał jakąś,
połykał jedno słowo,
które ktoś wypowiadał.
Dlaczego?
Chciał być świetnym mówcą.
Za mało jednak wierzył,
że zdoła w wystarczającym stopniu,
opanować tę sztukę.
Wymyślił więc, że jeśli
połknie odpowiednio dużo słów,
będzie mógł mówić pięknie,
i dzięki swej elokwencji
będzie podziwiany,
zdobędzie sławę.
Od dzieciństwa marzył o tym,
aby zatrudnić się w cyrku
i podróżować po całym świecie.
Żonglowanie słowami
zupełnie mu jednak nie wychodziło.
Słowa rozsypywały się
bezładnie u jego stóp
i skakały na wszystkie strony
jak gumowe piłeczki.
Miał wrażenie,
że słyszy ich złośliwy chichot,
że drwią z jego nieporadności.
Czasem, gdy nie żonglował,
słowa wymykały mu się z ust
gwałtownym i niekontrolowanym
potokiem obelg lub frazesów.
Ciskał nimi na prawo i lewo.
Nie mógł nad tym zapanować.
Wypowiadane w złości słowa
obumierały tam, gdzie upadły,
pozostawiając po sobie ciemną
smugę popiołu.
Jedyny ślad ich istnienia.
Odchodziły w ciszę
i przepadały bezpowrotnie.
To głęboko smuciło Połykacza Słów.
Pomyślał, że musi je chronić
przed nimi samymi.
Dopóki pozostawały w nim,
niewypowiedziane -
były czyste i piękne.
Dlatego próbował zaciskać usta
albo zasłaniać je dłonią.
Nic z tego, zawsze jakieś słowo
wymknęło się mimo jego woli
i trafiało rykoszetem kogoś,
kto akurat był w pobliżu.
Z dnia na dzień
ludzie zaczęli go unikać
i wytykać palcami,
nikt nie chciał
z nim rozmawiać.
Pewnego dnia Połykacz Słów
spakował wszystkie swoje rzeczy
i wyruszył w świat.
Wędrował długo,
czas przestał mieć znaczenie.
Nie zauważał nawet
zmieniających się pór roku.
Spał, jadł i szedł,
unikał uczęszczanych dróg,
nie chciał z nikim rozmawiać.
Stał się więzieniem dla słów,
które wcześniej połknął.
Słowa na początku próbowały
uciekać z niewoli,
prosiły o pomoc myśli,
ale nic z tego…
Usta Połykacza Słów
pozostawały zaciśnięte,
tak mocno, jakby ktoś je zaspawał.
Po wielu próbach poddały się
i kołysane ruchem jego ciała
trwały w sennym letargu,
czekając na lepsze czasy.
Kiedy już zupełnie
Straciły nadzieję,
że kiedyś jeszcze
ich los się odmieni,
nagle zobaczyły światło…
c.d.n.