Dziewczyna na szachownicy (04)
– Może tchórzostwo. Albo nieodłączny strach przed popełnianiem błędów, przed robieniem nie tego, czego inni oczekują.
~ Paulo Coelho
z cyklu kobiece pikotki...
Zakochana, zapominała o oddychaniu,
zapominała o całym świecie.
Bezdech wstrzymywał życie.
Osiemnastoletni,
zrobili to pierwszy raz w ogrodowej altance,
pośród różanych pergoli.
Wiatr muskał najczulsze struny.
Ona miała dwa grube warkocze.
Rozpuszczała powoli, on ją rozbierał.
Wstydliwie długimi włosami zakrywała krągłe piersi.
Potem już rozchyliła wszystko.
Kochali nieprzyzwoitość.
Wstrzymywali oddechy
i zatracali się w smakach i słowach.
Potem wyjechał na paradę wolności,
ona usłyszała w sobie drugie bicie serca.
Pozostał po drugiej stronie muru.
Jak berliński królik wypuszczony na wolność,
nie odnalazł drogi powrotnej.
Nigdy go więcej nie zobaczyła.
Tęskniła.
Czasem na ulicy mignął jej szalik w biało-czarną kratkę,
taki sam, jaki zwykle nosił.
Biegła,
kiedy okazywało się, że należał do kogoś innego,
wtedy przychodził ból.
Zastygała jak posąg.
Rozum wiedział,
serce kazało się odwracać głowie
i podążać za każdą migajacą iluzją.
Wczoraj,
po czterech dekadach zobaczyła go,
lecz nie spieszyła, miał już inny…