Memento mori
Tego wieczoru jeden telefon
wywołał rodzinne tsunami.
Potem morze sierocych łez
i dni ściśnięte pętlą bólu,
pozwalały czuć życie mocniej
niż sięga wyobraźnia.
Wyjście w codzienność
dyscyplinowało
mechanizm przetrwania.
Twoje dni, do końca
przepełnione były
afirmacją życia i wiarą.
Nie bałaś się odejść.
Z całych sił starałaś się
nam dodać odwagi,
przekazać prawdziwą
istotę człowieczeństwa i prawdę,
na której warto się oprzeć.
Słowa modlitwy szeptane bezgłośnie,
kołysały Cię do wiecznego snu.
Mam nadzieję, że On wyszedł
Ci naprzeciw...
Czekaj na nas Mamuś.
Obyśmy umieli żyć
równie pięknie jak Ty.