Dla życzliwych inaczej
przydarzy Ci się
brodzić po kolana,
zdejmij spodnie
i czym prędzej
oddaj je do prania.
Gdy już założysz czyste
i ego się spuszy,
/boś przecież najmądrzejszy,
walić słabeuszy/,
pomyśl przez sekundę
by popatrzeć w lustro,
a jak się postarasz,
dojrzysz wokół pustkę.
Pomyśl choć przez chwilę,
jak Cię inni widzą,
może ze złośliwości Twojej
bez oporu szydzą.
Zanim komuś "dowalisz"
pomyśl czy byś chciał,
aby ktoś na Ciebie
w ten sam sposób "srał".
Nie próbuj wciskać kitu
o swych dobrych intencjach,
Twój sarkazm i złośliwość
to emocjonalna impotencja.
Nic niewarte są Twoje
"serdeczne" porady,
kiedy kogoś pozbawiasz
radości i odwagi.
Gdy umniejszasz wartość
i strofujesz po to,
aby ktoś przy tobie
poczuł się miernotą,
abyś ty mógł brylować
jako erudyta
/jaki wróg?!- zaprzeczysz
albo też zapytasz/.
Nie mam dla Ciebie
żadnej dobrej rady.
Może tylko jedną,
jest nie od parady:
Nie podejmuj fałszywych
pomagania prób,
jeśli nie przestaniesz,
możesz dostać w dziób.