Kolejna rozmowa z Miłoszem
bym pozazdrościł ci życia
i podążał za twoim
wskazującym palcem,
zadowolony, że widzę to samo
i nawet w taką samą
odziewam się rozpacz.
„Nigdzie nie płacą tak dobrze
jak w Ameryce za czytanie wierszy”
- napisałeś przekornie,
ale przecież szczerze
i wiedziałeś, że szczerość
będzie ci wybaczona.
Nie wiem, czy gdyby nie ty,
umiałbym sam otworzyć drzwi
do wyobrażonej, więc prawdziwej krainy,
do której wstęp mają tylko dzieci
poprzebierane za starych facetów.
Krainy, gdzie główną zabawą
jest lepienie lepszej wersji świata,
łącznie ze sferą Nieba i Otchłani,
a także oddzielnym miejscem
na kilka książek do poczytania.