Wilk i zając
i już miał uczynić sobie zeń śniadanie.
Warknął głośno, lecz poczuł się lekko zdziwiony,
bo zając tym warknięciem nie był przestraszony.
Zdziwił się jeszcze bardziej gdy ujrzał papiery,
które zając niósł w teczce.
- Cóż to za bajery?
- To praca magisterska, idę na obronę.
Chcesz, to możesz iść ze mną i zabierz też żonę.
-Bronić, to się przede mną będziesz za chwileczkę.
Chwycił mocno zająca i wyrwał mu teczkę.
Wyjął z niej dokumenty i czyta zdumiony.
Patrzy, jeszcze raz czyta i przerzuca strony.
„Zając najpotężniejszym drapieżnikiem w lesie...”
-Ha, Ha! od wilka śmiechu aż się echo niesie.
Nagle gdzieś spośród liści postać się wyłania.
-A z czego się tak śmiejesz? Masz jakieś pytania?
Widzi wilk, że to niedźwiedź wjechał na motorze.
Wziął szybko nogi za pas i zniknął gdzieś w borze.
- Mówiłem Ci – rzekł niedźwiedź wsiadając na motor
- ważniejszy od tematu zawsze jest promotor.