Trudna decyzja II (proza)
– Przepraszam, jeśli coś powiedziałem, czego nie powinienem
– cicho dodał Sergio, całując ją w policzek.
– Może popełniłam błąd – szepnęła dziewczyna. – Nie chciałam,
żebyś pomyślał, że można mnie kupić.
– Każdego można kupić, Agnieszka. To tylko kwestia ceny.
Tutaj cena była bardzo konkretna i bardzo wysoka. Swoją drogą pobilibyśmy chyba rekord Guinnessa. Jeszcze coś ci powiem.
Gdyby od mojej nocy z jakimś obleśnym, śmierdzącym gejem zależała przyszłość mojego miasteczka, mojej rodziny, znajomych
czy firmy, błagałbym go na kolanach, żeby się ze mną przespał. Przyszłość, zdrowie, szczęście moich bliskich są tysiąc razy
ważniejsze od mojego honoru i samopoczucia.
Agnieszka patrzyła na Włocha, który wydał jej się teraz zupełnie kimś innym, niż był wtedy, gdy zobaczyła go po raz pierwszy.
– Byliśmy po kolacji w miłym nastroju. Trzeba było po prostu mnie poderwać, powiedzieć coś o uczuciach. Jak normalny facet
mówi do dziewczyny, która mu się podoba.
– Poważny facet zaczyna od poważnej oferty. Jestem Włochem i wierz mi, mówienie o uczuciach jest dla nas, Włochów, bardzo
łatwe i nic nie kosztuje. To była poważna rozmowa o przyszłości tysięcy ludzi, a może też i naszej. Chciałem, żebyś podjęła świadomą
decyzję, i to zrobiłaś.
– Niepotrzebnie mówiłeś o tych pieniądzach.
– Może. To nie były pieniądze dla ciebie. Ty nie potrzebujesz tych pieniędzy, ale twoja firma bez nich upadnie. Chciałem, żebyś
wiedziała, że możesz zrobić bardzo wiele dla innych. Zagwarantować im pracę, przyszłość. Nie zależało ci na tym.
– Zależało.
– Ale nie na tyle, żeby pójść ze mną do łóżka.
– To nie o to chodzi.
– Może w ogóle nie skorzystałbym z okazji? Tak naprawdę byłem zmęczony, a poza tym, szczerze, jestem bogaty, mam powodzenie
u kobiet i nie muszę uciekać się do takich sztuczek, które mogą się dla mnie źle skończyć. Przecież gdyby to wyszło na jaw, byłby to koniec mojej kariery. Chciałem sprawdzić, czy firma, w której pracujesz, i ci ludzie są dla ciebie ważni. Nie są. Olałaś ich.
– Czyli dwieście milionów było żartem?
– Dla ciebie dwieście milionów euro i los twojego zakładu jest żartem? Dla mnie nie. Jeśli obiecałem, dotrzymałbym słowa
i Polnikiel by prawdopodobnie przetrwał. Taki jestem. Miło było cię poznać,
………………….
Agnieszka trzymała twarz w rękach. Po jej twarzy płynęły słono-gorzkie łzy.