bezczas
im bardziej umieram
tym więcej żyć pragnę
wyzłacam litery
choć myśli mam czarne
a niemoc mnie trzyma
kurczowo za rękę
bo nieba już nie ma
choć pragnę żyć pięknie
to co dzień umieram
kosztując rozkoszy
sięgając dna piekła
dotykam niemocy
dni szarych nad miarę
nad wyraz bezdenny
co tłamsi litery
potokiem kamiennym
upadam i wstaję
trzymając się wiary
że będzie mi dane
zatrzymać zegary
- nienazwana -
pochowane imię twoje
stwórco rzeczy nie-widzialnych
nie bądź moim niepokojem
nie wchodź więcej do sypialni
niech się uśpią zmory wszelkie
za czarnymi drzwiami
nie bądź myśli zbawicielem
pogódź się ze snami
w których chowam imię twoje
na dnie kalendarza
tam gdzie skrywam niepokoje
z roześmianą twarzą
wprost do świata i do ludzi
w których niepokoje
z twarzą hydry wciąż się budzą
chwaląc imię twoje