niedziela
kościół
wielki brzuch pełen
wnętrzności
organista gra na
organach
faluje
wielka oślizgła żmija
jelit
albo boa, który wreszcie
udusi sam siebie
bo straci orientację
gdzie się zaczyna, a gdzie
kończy
a gdzie oddycha
i wokół czego właściwie się owija
czy już nie – siebie
dziewczynki w białych sukienkach
biegają po pergoli
białe buciki jak stokrotki
na trawie
czarny pan zrywa stokrotki
koniec już
niedzieli
przy kościele jest budynek
z kominem
z którego ulatuje dym
jakby palono tam
grzechy