Weź i wleź
Nędzy duchowej, by przeniknąć w ciszę,
Jak się wyrwać z błędnej matni marzysz,
Sięgnij dna umysłu, aż odkryjesz niszę.
A jak już znajdziesz taki diament rzadki,
To wleź w całości podkurczając nogi.
Bacz, by kolec pospolity tam nie zakłuł,
Więc jak ten ślimak weź i schowaj rogi.
Jak biała larwa w przestrzeni otulinie
Wsłuchaj się pilnie w bicie swego serca.
Rozpocznij z wolna tworzyć rzeczy nowe,
Aby rozterka nie dopadła cię najpierwsza.
Zbuduj nowe wymiary, połóż fundamenty,
Gdzie myśl fałszywa się nie pęta.
A jeśli nawet, to wywal ją na śmietnik,
By nie skręciła się jak kinetyczna pętla.
Twórz powolutku swoje małe byty -
Dla równowagi dwa, a z nimi nowe prawa,
Jakich nie złamie konstrukt wichrowaty,
Tworzony ręką Riemanna czy wariata.
Realnie znikniesz, w studni się pogrążysz,
Ale upewnij się, nim bryły ruszysz w niszy,
Że myśli nikt nie złamie, nie ukradnie,
Że nikt w świecie Euklidesa jej nie słyszy.
Wtedy rozprężysz wymiarów nowe wręgi,
Nowych światów bombek uformujesz wiele.
Umieścisz na psychicznym firmamencie,
By poczuć, jak choć raz być Stworzycielem.
Widzisz jak pięknie skryć się pod skorupą,
Przed prozą spiętą w banał, dobrze wiesz.
Zatem nie lękaj się o siebie - bardzo proszę
Lecz uwierz mi na słowo - weź i wleź.