Noc sierpniowa
Czerni i blasku, bieli księżyca
Gdzieś na polanie leżysz wpatrzony
W moją osobę, przy dźwięku cykad
Skórę masz w jasnym kolorze różu
Jakby cię Monet pędzlem malował
Oczy błękitne, lekko zmrużone
Gdy szepczesz cicho gorące słowa
Uśmiech nie schodzi mi z ust czerwonych
Podnoszę z trawy mokrej od rosy
Liliową różę, którą zerwałeś
I wplatam w swoje miedziane włosy
Tak mogę leżeć i przez noc całą
Tulona szeptem, spokojną ciszą
Odkąd przy tobie jestem, kochanie
Bo mnie twe oczy do snu kołyszą