Kocham pędzić
Dla drugich fanaberia, rzecz nie warta hałasu
Inni nazwą dziwactwem i śmieszną zabawą,
Ale co poradzę: ja kocham pędzić autostradą.
Co mi tam sztandary i terror zielonych goryli
Co mi tam ulotność niepowrotnej chwili, co
Mi tam Bachusy czy miłosne uciechy, bo jak
Stopa betonu pod gumą, daję gaz do dechy!
I kiedy tak pędzę drogą i mijam stare graty,
Bydłowozy i kamionetki, renówki, Tipo Fiaty,
I stare kłótliwe małżeństwa i szalone trucki,
Wariatów i pomyleńców jeżdżących, jak raki,
Wiecznie zakutych w smartfony motorycerzy,
Sami sprawdźcie trasą, jeśli ktoś nie wierzy,
To mam gdzieś Monety, Vincenty i Kossaki, i
Ryczący jest piękniejszy, od Nike z Samotraki.
Bo gdy rolka drogi się wije, a w radio szlagiery,
Wskaźnik nabiera i zaraz przyjdzie 140 i cztery
Jakby pozwolili, to pewnie dwieście bym gonił
Byle jak po stole, byle tłok siebie nie przegonił.
A kiedy poczuję, jak parskają stalowe rumaki,
Daję pełną moc w rurę i mknę nawet do Itaki.
Chwilka upłynie i czuję się bosko, gdy widzę,
Jak lśni chrom i wiśnia na mej Syrenie Bosto.