Bałwanek letnią porą
jesteś mi tak bliski,
jak moja szklaneczka,
tylko bardziej śliski.
Bałwanku , Bałwanku
o Tobie nie piszę,
bo nie pora teraz,
lecz do zimy ćwiczę.
Bałwanku , Bałwanku
kiedy przyjdzie pora,
to napiszę fraszkę
na białego stwora,
co chciał trafić bardzo
do wierszy z portali,
ale mu poeci,
zaistnieć nie dali.
Nie dali mu pożyć,
choć tak się składało,
że w wierszu by pożył,
chociaż lato trwało.
Chociaż lato trwało
i nie było zimy,
bałwanek by sobie
wdzięczne stroił miny,
nam nie przeszkadzając,
pogrążonym w lecie,
mielibyśmy wszyscy
z bałwanka pociechę.
A więc pożałujmy
chociaż tego stwora
bośmy mu mówili:
„to nie Twoja pora”.
A gdy przyjdzie zima
i poprószy śniegiem,
wcale nie jest pewne,
że powróci biegiem.
Nasz bałwanek drogi,
z lata wykopany,
może już nie zechce
wrócić roześmiany.
Wszak nie mamy weny
na nasze posługi.
Czasem trzeba czekać
miesiąc bardzo długi
zanim przyjdzie pomysł
na bałwanka wierszem.
Więc może być kłopot
jak u mnie ze świerszczem,
który tak uciekał
przed moim natchnieniem
żem polował miesiąc,
biegnąc za nim cieniem,
zanim wskoczył wreszcie
do mojego wiersza.
Może kiedyś powiem,
to historia szersza.