Mistrz Xu Yun schodzi z gór
Moja wdzięczność jest wciąż niespłacona"
Xu Yun
schodził z gór po długiej medytacji,
jego wygląd nie przypominał bynajmniej
tygrysa , który napił się wody.
Wyglądał raczej, jak strach na wróble,
z uwieszoną u boku miską,
która dawno zapomniała
zapachu ryżu. Opat Da Ding,
starannie witając mistrza
na dziedzińcu klasztoru Jinshan,
złożył mu jednak głęboki pokłon,
bo wiedział, że by zatrzymać
bieg szalonego umysłu
i naprawdę usłyszeć czarkę
spadającą z łoskotem na ziemię,
trzeba siły większej nie tylko
od siły tygrysa, ale nawet od siły
rozpędzonego słonia.