W ogrodzie
Claudio Arrau gra Sonaty Mozarta,
a poza tym dzieje się tu
niewiele.
Szukając
czegoś do zachwytu,
łatwo o pomyłkę,
a nasze hierarchie piękna i prawdy
szybko porastają
kurzem.
Krzak bzu przy tarasie,
a nawet czyste wspomnienie
twoich oczu
w słońcu tamtego lata
nie wystarczą, by nasycić się
życiem.
Kosy harcują
na wyciągnięcie ręki,
więc piękno wciąż jest ze mną,
chociaż przeszkadza
puste miejsce po drzewie,
które wyciąłem,
bo sąsiad narzekał.
Umiałem odpoczywać
tylko w podziwie nad światem widzialnym,
gdyż to, co wyobrażone
łatwo znikało, jak widok na ogród
po zmrużeniu
oczu.