Jestem bogata
skrywają wiele skarbów.
Mam tu klucze do domu,
dwa brązowe kasztany,
miętówkę, skrzywioną agrafkę,
sznurkową siatkę na zakupy.
Bardzo praktyczną.
Mam okruchy z herbatnika,
tego z makiem i rodzynkami.
Świetnie smakował z ciepłym mlekiem
w niedzielny poranek,
gdy wyciągnąłeś mnie na spacer.
Okruchy przydadzą się dla pewnego
kulawego wróbla,
mam z nim do pogadania
bo ostatnio naigrywa się
z moich próśb o ciszę.
Może okruchy go obłaskawią.
Ołówek i notesik też mam,
to moja pamięć zewnętrzna.
Mocno archaiczny twardy dysk.
Przydaje się czasem.
Jednorazowy bilet na autobus,
zamykane lusterko z widokiem
i plaster z opatrunkiem.
Mam też trzy pestki słonecznika.
To moje dzisiejsze odkrycie.
Zawieruszyły się dawno temu,
między twoją, a moją dłonią,
jeszcze przed pierwszym
jesiennym chłodem.
Kto wie, jeśli jakimś cudem
dotrwają do wiosny,
oddam je matce ziemi.
Mam kamyk, biały otoczak.
Tak zgrabnie turla się
w rytm kroków.
A niech tam...
Moja kopalnia cudów.
Jak mogłabym pozbawić
którykolwiek z nich nadziei na jutro.
Choć namawiasz mnie na porządki,
nie umiem się rozstać.