Czwórki
Muzycy, poeci, malarze, szaraki, artyści,
Indywidualność to ich drugie imię,
Naturalny pociąg do piękna, miłości zawiłości,
Wszędzie i nigdzie, długo i na chwilę.
Piękno.
Istota z krwi i kości, a jednak odmienna w swej istocie,
Ciepłolubna osoba, nie gardząca słodkim chłodem,
Widzi niezwykłość w najprostszej marnocie,
Samotny kwiat pośród niczego, nazywa ogrodem.
Czwórka.
Niekończący się strumień słów, choć bywa nieodkryty,
Łzy wylane wewnątrz zewnętrznej powłoki,
Głęboko pragnie najgłębszej zdobyczy,
Miłości gdzieś czekającej, nie cierpiącej zwłoki.
Miłość.
Największa z przygód na którą można wyruszyć,
Pokocha ulotność, fantazję przepływającą między słowami,
Dla niej złamie pieczęcie własnej duszy,
Utonie w bezdechu, otuli się wersami.
Cztery.
Ukryte pomiędzy falami wezbranego morza,
Potykają się o twory własnej wyobraźni,
Odbijają się w oczach, niczym gwiazdy i zorza,
Śnią przy każdym oddechu, każdej bojaźni.
Strach.
Nieodłączny towarzysz kosmicznych wielorybów,
Plama na płótnie z dawna zakurzonym,
Czas, w którym Allen używał rymów,
Serce, co zawsze będzie tym niewzruszonym.
Les quatre.
Nielimitowane westchnienia do wschodów i zachodów,
Wodospad słów, farb wylanych na zieleni,
Chęć opanowania rytmu czyichś kroków,
Muśnięcia dłoni skrytych pośród cieni.
Cień.
Kiedyś powiedziano mi, że jestem czwórką,
Przecież umiem wzdychać do pięknych chwil,
Lubię też uciec w głąb siebie, na krótko,
Na dłużej, najlepiej po ciemku i bez krwi.
Kiedyś powiedziano mi, że jestem czwórką,
Przecież lubię chować się za kruchym sumieniem,
Nie wiem, czy jestem istotą czy twórcą,
Wiem, że jestem zwykłym cieniem.