Rysuję dinozaury
Po niebie ery mezozoicznej płyną chmury
słońce ogrzewa masywny grzbiet matki
gdzieś w jaju rozwija się młode
niezachwiany świat – 68 miliardów
zachodów słońca i wschodów
– cała wieczność
Kolejny ząbek trybów świata
Na leśną polanę wyszło
poczciwe Chalikoterium
Wielką łapą przygina gałązkę drzewa
jakie pyszne, soczyste są liście
Słońce zachodzi i wschodzi
13 miliardów razy – prawie wieczność
Gdy zaśnie ostatnie z nich
upłynie jeszcze miliard i 168 milionów
świtów i zmierzchów
aż u wejścia jaskini stanie Adam
roznieci ogień dla Ewy i dzieci
noce są chłodne
Patrzę przez wieki
ziemia – raz nakręcony bączek
z księżycem w objęciach obiega słońce
Chrystus narodził się wczoraj
ja – ledwie minutę temu...