W pustym domu
gdy płomień miłości wygaśnie
prawie wszystko traci sens
gdy jedna strona tylko pragnie
a druga mówi nie
ta zaraza podcina skrzydła
burze wywołuje serce rozrywa
czy się uda
jest nadzieja
ale ona przeważnie
umiera pierwsza
jestem kowalem
swego życia
w pustym domu
nie będę
głową bił o ścianę
wezmę filiżankę z kawą
zastukam do drzwi
z uśmiechem i kwiatkiem
samotności umilę dzień
nie będę na Boga narzekał
za wzloty i upadki
On dał mi wiarę i rozum
bym się nim kierował
żyję z radością aż śmierć
się we mnie zakocha
i po mnie przyjdzie