miło’ść to’nie’ja
miło’ść to’nie’ja
twa chłodna dłoń
spojrzeniem zza chmur
dotyka mych ust
i rozprowadza
bukiety słów
tym samym
tchem
wiązanym
przez zmysły
pożądania
taką cię znam…
spoglądasz w dal
chwytając chwilę
czasem tak bywa…
w pustym pokoju
siedzę przy stole
z rachunkiem
rozdartym
na strzępy
porwała go miłość…
to jest już inny, lecz
wciąż ten sam sen
pełen łez, uczucia
zgorszenia
pod niebem wiatr
chce dogonić czas
szeptem zasypana
droga
tak przy mnie stój
aż przeminie świat
niechciany przez
ludzi i Boga