granatoczarne garwony...
*****************************************************
odeszła jesień miedza pokryła się szronem
taka samotna jako ten listny szkielecik
który opada to znów unosi się w górę
tworząc na darni zlodowaciały tupecik
gdyż jej fryzura lekko wygięta i krucha
kuli się zatem może ją nieco osłoni
tworząc czapeczkoparawan na kształt złożonych
w splocie uścisku szczelnie złączonych dwóch dłoni
nadeszła zima na progu sieni stanęła
sypnęła świeżym puchem pobladłej materii
puściła w ciszy świszczącą muzę wietrzności
aby się wsłuchać w miarowość wirtuozerii
i pozostanie ukryta w szparach pod strzechą
w puchatym palcie soplami przyozdobionym
a krajobrazu by całkiem nie znikł w bielmasie
będą pilnować granatoczarne gawrony...
*******************************************************
*******************************************************
