Zanim
Sądu twarda nadeszła godzina,
Nim się życie splątało – ze śmiercią,
A niewinność – zjednoczyła z winą,
Zanim kościół i zamek miniony
Bezkształt jeden stworzyły – ekspresji,
Z ręki drobnej zaś spadły trzy krople
(To tragedii okruch – nie poezji),
Zanim dzwony z jękiem się urwały,
Stary zegar zatrzymał – zbyt wcześnie,
Nim złowróżbnie zapłonął śnieg srebrny,
A głos trwogi zadźwięczał boleśnie,
Nim się w jedność niebytu złączyły
Dachy, drzewa, marzenia i kości,
Jedna gwiazda rozbłysła na chwilę
Jak okruszek – nie w porę – litości.