Zegar
W czarne ziarna zdumienia żałobnie przybranym
Pomiędzy dachu kroplą w kolorze zielonym
A zębatym fragmentem obalonej ściany
W przykurzonych promieniach słońca lutowego,
Które szarą zasłonę żałoby przebiły,
A teraz smutno patrzą - na dach zburzonego
Kościoła i ceglane samotne mogiły,
Ozdobny zegar wisi o tarczy wciąż całej,
Lecz pylistą białością lekko przyprószonej
Trzy figurki nietknięte, choć kruche i małe,
Leżą tchnieniem upału śmiertelnie zmęczone.
Zaś wskazówki – jak krzykiem rozszerzone wargi
Ku płowym ślą obłokom niewczesną swą skargę…