Krajobraz wędrowny
i krok pierwszy w drżenie nieznane?
Czy czujesz jeszcze dotknięcie nieśmiałe
słowem, co w kształcie niedoskonałe?
Podróży początkiem uśmiech był czuły,
wysłany nocą w czerń migotliwą,
jak nić srebrna księżycowego promienia,
co łączy pragnienie z tęsknotą dotkliwą.
Wraz z gwiazdy upadkiem marzenie senne
cel jasny twej drogi odkryło,
przez zieleń wejrzenia, gąszcz myśli zlęknionych,
do chwili, tej, której nie było.
Do głębi wonnej, oddechem gorącej,
w dolinę miękką, gdzie serce bije.
Ponad horyzont, dotykiem stworzony,
ciała, co w dłoniach się wije.
Krajobraz wędrowny ten w sobie noszę,
który już tylko mgłą twego spojrzenia.
Powidok wyblakły, życiem zasnuty.
Jakżeż to? Wszystko się zmienia?