Anioł Przeznaczenia
W pobliżu cieni skulonych ludzi.
Cierpienie w garnkach i strach.
Rozpostarł skrzydła,
Wzbił kurz w powietrze,
Opuścił głowę – będzie zaraza-
Krótkie westchnienie – gotowe.
Drugie mrugnięcie.
Trawy sawanny.
Pozornie jasny klarowny świat.
Tutaj się zawsze walczy o życie.
Spojrzał mu w oczy,
Wzniósł lekko dłonie,
Twój czas się skończył, likaonie.
Trzecie mrugnięcie.
Znów pośród ludzi.
Mała dziewczynka dała mu różę.
Omal nie mrugnął ze wzruszenia.
Pośród tysięcy pośpiesznych istot,
W tłumie szerokim jak wielka rzeka,
Dostrzegła w nim prawie człowieka.
Czwarte mrugnięcie.
Północny chłód lodowca.
Kraina piękna iskrząca w słońcu.
Stojąc na skraju lodowej skały,
O którą fale się obijały - upuścił różę.
Powstała tylko mała szczelina…
…To od niej wszystko się zaczyna.
Popęka, spadnie w toń oceanu,
Z głębokim grzmotem stoczy się w wodę,
Niszcząc ten spokój i siejąc grozę.
Pomyślał tylko - mogę też skoczyć,
- Lecz po raz piąty zacisnął oczy.