Do Emily Dickinson
we wspólnych nam otchłaniach
po omacku
ciebie szukam.
Nie było mi dane
rozmawiać z tobą
przez drzwi uchylone.
Nie byłem
twoim sąsiadem,
więc nie przyniosłaś mi nigdy
wiersza na srebrnej tacy.
Na nic nasza wspólność
tęsknoty i nadziei.
Słowo nie ma mocy,
a tylko smak
i zapach twoich ogrodów
spisany inkaustem.
Wybrałaś swoje ogrody
zamiast miłości mężczyzny,
czy było to słuszne,
nie wiem.
Życie mija
jak nocna błyskawica,
w której pojawia się
zarys drogi.
Jednak tylko przez chwilę
i niezbyt wyraźnie.