Ostatni wiersz
Znowu napisałem
swój ostatni wiersz,
tym razem w czwartek,
po kolacji
składającej się z odsmażonego
naleśnika.
Nie wydarzyło się
nic szczególnego,
więc mój wiersz był wątły
i przeźroczysty
jak szara bibuła
z klasera bez znaczków.
Próbowałem
zamoczyć mój wiersz
w jakiejś barwie,
choćby pospolitej,
ale moje miseczki z kolorami*
całkiem wyschły.
Wiersz mój
był nagi i drżał z zimna,
jak osika na wietrze,
a nie miałem niczego,
co nadawałoby się
do okrycia.
Powinienem był wiedzieć,
że pisząc ostatnie wiersze
należy robić to
o odpowiedniej porze
i we właściwym
miejscu.
*podpatrzone w wierszu „Moja wierna mowo” Czesława Miłosza