*** (nie nauczono nas...)
Nie nauczono nas niczego
poza zbieraniem piękna,
więc zbieraliśmy je, zbieraliśmy,
mozolnie i w pocie czoła,
z niezapominajek okraszonych rosą
przez leśne duchy ze srebrnymi harfami,
zbieraliśmy z dalekich powrotów,
gdy obiad nie czekał daremnie,
zbieraliśmy z oczu pierwszych dziewczyn,
w których widzieliśmy tajemnicę.
Upychaliśmy to piękno w białe dzbanki
i w czarne meloniki przewiązane kokardą,
i jeszcze trochę, i jeszcze,
chaotycznie i nie po kolei.
Wysypywało się piękno, marnowało,
ciężko narobiliśmy się przy tym.
Zebraliśmy tego piękna po pachy,
dorodnego, bezużytecznego aż usiedliśmy
zmęczeni , bardzo zmęczeni….
Duchy leśne pouciekały,
dziewczyny nasze zestarzały się,
powiędły kwiaty, ciężko było, ciężko.
Wróciliśmy po nowe piękno,
znowu zbieraliśmy je,
zbieraliśmy…..