W starym zamku
W lordowskiej posiadłości, przy starej bramie tuż
domek miał Bartłomiej - mocno niemłody stróż.
Zamek był wiekowy, zalegał w komnatach kurz,
tylko w Czarnej Wieży czeski urzędował wróż.
Zajechał automobil w kolorze lilaróż ,
biegnie doń Bartłomiej; - biegnąc człapie ścieżką wzdłuż.
Do wróża dama cichcem (na gardle losu nóż),
w jej sercu drama wielka a w życiu setka burz!
- Swe karty chciej rozłożyć i dolę moją wróż! –
cichym szeptem prosi dama o urodzie róż.
Wróż spod kaptura łypnął - nad damą wieniec dusz!
- Czyż pani jesteś żywą, czy formą obcych złóż?
W mych kartach wieki całe, więc na nich rękę złóż
a powiem co cię czeka – lecz pani… któż ty, któż?
Śmierć widzę w twoich oczach a w karcie czarny głusz.
Czy przyszłaś pani po mnie? – Swój koniec wróżu wróż!