Cud leśnego momentu
zabawiał się wietrzyk rozdmuchiwaniem.
Piruety kreślił, dmuchał w igły sosen,
by z nich potem wiązać (dębom tuż pod nosem)
z zapachu żywicy ogromne korale -
dębowe żołędzie nie chciały ich wcale!
Na rozgrzanej w słońcu leśnej polanie
roznosi echo dzięcioła stukaniem
bajania o wojach, rycerzach uśpionych
skrytych w grotach skalnych – dzięcioł śle ukłony!
Kukułka kukaniem bajdurzy w odwecie,
o królewnie Śnieżce z przejęciem coś plecie.
Na rozgrzanej w słońcu leśnej polanie,
rudego kłębuszka w paproci spanie.
Jedno oko sennie liczy gęsie jaja
drugie oko śledzi, skąd psia biegnie zgraja!
Za krzewem olszyny sarna bezszelestnie
skubie młode listki, mrużąc oczka śmiesznie.
Na rozgrzanej w słońcu leśnej polanie,
by nie niszczyć cudu, moja noga nie stanie!