Anons - odsłona pierwsza
Szukam pana, bo jakoś samotność mi niemiła.
By pan ten rozśmieszał me chwilki markotne
i czasami z róż bukietem cierpliwie czekał pod oknem.
Szukam pana, który czułym gestem i adoracją
ogrzeje me serce… smaki rozbudzi dobrą kolacją.
I niech też w lekki deszcz majowo - czerwcowy
bezpieczny parasol z troską rozłoży nad mą głową.
A zimą ciepłym kocem z szacunkiem otuli me ciało
i jeszcze jedno, by serdecznie się z nim gadało
w długie wieczory grudniowe, bez telewizora.
Z chęcią i czule się opiekował, gdy będę chora.
Tyle pragnień i marzeń w to męskie ego wrzuciłam,
że chyba już w nich sama całkiem się pogubiłam.
Cóż… pomarzyć o ideale można i na stare lata.
Jednak mym szczęściem, że nikt się nie plącze po gratach!