jawosen
noc podaje mi rękę
z gwiazd pierścionek nakłada
na mój palec serdeczny
który kreśli ballady
o przestrzeni kosmicznej
co się w moje sny wkrada
i wpisuje liryczne
słowa cichej ballady
biorę ciemność z jej dłoni
i tę gwiazdę co skradła
słów początek i koniec
zasennionej ballady
w pełni szeptem pulsuje
twarz księżyca tak blada
jak rój gwiazd które snują
słowa wietrznej ballady
jutro wstanę po słońce
z wiarą że wciąż dam radę
być początkiem i końcem
niespełnionej ballady
.
czuję u ramion rosną mi skrzydła
z bólu uszyte na miarę śmierci
której niestałość uczuć obrzydła
w niebyt przepaścią słodko tak nęci
lecz odwłok przywarł twardo do ziemi
i szepcząc w trawy o litość prosi
zabierz mi wietrze dotkliwość cieni
nie chcę na skrzydłach cierpienia nosić
oddaj mi błękit i rozwiej pióra
w strony słoneczne z adresem zwrotnym
ramionom oddaj siłę rażenia
unieś na skrzydłach po nieba lotność
i daj pofrunąć w przestrzeń bez skazy
tam gdzie kontury błyszczą fioletem
proszę raz pierwszy choć tyle razy
mnie unosiłaś w strony dalekie.
. fantasmagorie .