Bezdomny poeta
jest pewna istotna różnica:
Poeta bezdomny ma dom.
Ile ich jest w ulicach!
Ma salon z fontanną i łaźnię,
gdy kran
odkręci mu niebo łaskawie.
Poeta bezdomny dziesiątki ma bram
w Toruniu, Krakowie, Warszawie.
I straż mu pilnuje posesji,
choć każdy zbyt niski jest mur,
by zamknąć,
co biedak pomieści w swój stary, podróżny wór.
Bezdomny poeta za co piąty wiersz
przytuli gdzieś głowę na chwilę,
za szósty dostanie jeść,
po siódmym - siedzi na piwie!
Za fraszkę kwiaciarka mu da bukiecik konwalii.
Z uśmiechem!
I pięknej dziewczynie, co zawsze ją ma
poeta konwalie zaniesie.
A ona kocha biedaka za wiersz
wypisany wargami na piersiach, a jeśli...
ku innym odchodzi tę pierś i ten wiersz
już setka innych pamięta.
A jego inna dziewczyna
przytuli na zimę w mansardzie, a jeśli zły rok
w bramie cicho, na bruku poeta zamarznie.
Ostatni dytyramb pisany na szronie
stróż milcząc ze ściany odskrobie
i mrowie poetów na wiosnę
rozwinie
zmarzniętą opowieść.
Pomiędzy poetą bezdomnym a mną
jest jedna istotna różnica:
Poeta bezdomny ma to,
co ja mogę tylko opisać.
... salon, łaźnię, fontannę, kran,
dziewczynę, kwiaciarkę, konwalie,
latarnie, noce, z piwem kram,
piersi migdały poranne...
Toruń, grudzień 1993