Niepokorna owieczka
Gdy widziała golarkę zawsze uciekała.
Nie dlatego że boli, czy skaleczyć mogą.
Ot, po prostu lubiła chodzić własną drogą.
Nie była jak te inne, strachliwe, pokorne.
„Jak trzeba niech ostrzygą, ciało jest odporne”
„Po strzyżeniu to nawet się lepiej poczujesz”
mówiły inne owce, - i nie zachorujesz.
Wszędzie jednak słyszała propagandy słowa,
że jeśli się ogoli będzie super zdrowa.
A golili się wszyscy, owce i barany,
Lecz dla niej strzyżenie było jak kajdany,
które zerwać musiała aby wolnym być.
Ona po prostu chciała w swojej wierze żyć.
Pomimo, że miewała różne wątpliwości,
postanowiła być sobą w głupiej swej wolności.
I żyła tak spokojnie, nie strzygąc się wcale,
a wełna na niej rosła obficie, wytrwale.
Aż ranka pewnego do owczej zagrody
stado wilków wpadło i koniec przygody;
Byłby gdyby wilki owce wszystkie zjadły,
lecz naszej owieczki dranie nie dopadły,
bo przez grubą wełnę kły się nie przebiły
i po krótkiej walce wilki odpuściły.
Morał z tej bajeczki jest dla pań i panów,
Warto zostać sobą, zwłaszcza wśród baranów.