Pan Kruk i jego Dama
oczekując kochanka
skrywanego przed ojcem,
marszczyła się suknia – pani ma,
nad brzuchem twym brzemiennym.
Bękart pod sercem twym – dobra pani,
jak narośl rakowa
w siły rósł, a ty
czekałaś na ukochanego – pani ma,
by prosić o ślub zamiast hańby.
Mięłaś w dłoniach chustkę – nieszczęsna pani,
zaciśniętą szczękę
obsypał niezdrowy rumieniec.
Bałaś się już, czy jedynie martwiłaś – pani ma,
czekając aż przyjdzie na miejsce.
Ukochany dobrze wiedział o tym – miłościwa pani,
dlatego nie przyszedł
jak można się było domyślić
z pustymi niewinnie rękami – pani ma,
na schadzkę przyniósł zdradziecko nóż.
Zabił cię bez namysłu – ukochana pani,
bez świadków
poza ptakiem ponurym na gałęzi.
Widziałem wszystko – pani ma,
i widok nawiedzał mnie zawsze będzie.
Otworzył cię nielitościwie – pobladła pani,
przeciął gardło,
twój brzuch i łono.
Umknął jak tchórz – pani ma,
nie umiejąc znieść własnej zbrodni.
Gdy odszedł ten bezdusznik – moja droga pani
sfrunąłem ci na podołek
i czarne łzy roniłem,
by z krwią twą się zmieszały – pani ma,
wróciłaś z mar do siebie.
Twoje członki obleczone pajęczyną – Pani mego serca,
twarz dumna
i harda, i dziwnie spokojna.
Poślubiłaś mnie bez obietnicy rozstania w śmierci
i na martwym zasiadłaś tronie.
W królestwie duchów – opłakiwana pani,
z mężem Krukiem
i nowym życiem w miłości.
Kiedy twój morderca umrze – pani ma,
zazna naszego niegasnącego gniewu.
Ocena wiersza
Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.
Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.
Komentarze
Kolor wiersza: zielony
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
https://sceptyknadrzewie.blogspot.com/?m=0
(To, nie licząc może ostatniego posta.)
Pozdrawiam
Wyszedłby, a idąc w epoce sodowych latarni, we wszystkich mijających oknach obijałby się ten sam po nitce dźwięk i zupełnie te same było widać widoki...
Czułby się zupełnie ponad wszystkim, pewne, zatem i orędownikiem przesłania płynącego z wiersza, że tak być w istocie nie może. I może faktycznie byłaby to prawda.
Wtem, jak za podszeptem szatana, wkłada rękę do kieszeni, wyjmując ostatnie pieniądze na czesne, po czym, niewiele myśląc, wchodzi do któregoś pokoju. Jakiego? Nieważne, zresztą wszystkie są takie same.
W tle zaś podobna nuta:
https://youtu.be/IVe_DsEi4pY
Przepraszam, to po prostu wolna interpretacja wykorzystania wiersza.
Autor poleca
Inne wiersze z tej samej kategorii
Inne wiersze tego autora
Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.
Szanowni Użytkownicy
Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).
W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.
O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.
Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.
Czytaj treść polityki prywatności