Piekło czyli sen - H.H przypadki XXIV - Koniec
niósł woń kwiatów wiśni.
Niewidzialne poszarpane palce
muskały pobliźnioną twarz
bladego mężczyzny,
od czasu do czasu,
szarpiąc białe włosy.
Jego ślepe oczy
zasłaniała przepaska.
Był ubrany w czarną koszulkę,
która odsłaniała żylaste przedramiona.
Na prawej dłoni siedział mu kos,
błyskając szafranowym dziobem.
Mężczyzna karmił go
ziarnami słonecznika,
które zwierzę przyjmowało z ufnością.
Drewniany bujany fotel
pojękiwał cicho przy każdym ruchu.
Werandę drewnianego domku
zdobiły zadbane kwiaty
w podwieszonych doniczkach.
Drzwi otworzyły się,
a z wnętrza budynku
kuśtykając i podpierając się o ścianę
wyszedł drugi mężczyzna-
równie blady,
płomiennowłosy.
Jego odzienie było czarne,
z wyjątkiem białej rękawiczki.
Włosy spływały mu do łopatek,
niczym rzeka ognia i miedzi.
Zagadnął ślepego,
który odpowiedział z uśmiechem.
Przysiadł na ławeczce,
opierając plecy.
Odchylił głowę
i rzekł:
,,Nie tak wyobrażałem sobie piekło”.
𝐹𝒾𝓃