nordkapp
przetrwamy do najlepszych dni
zobaczysz. rozpacz nie ma dna.
to tunel do dobrego świata
gdzie uszkodzeni wyzwoleni
będąc sobą a już kimś innym
obudzimy się na tarasie
z mocnych desek
czas na szczęście - pomyślisz
podając kawę do zdrewniałego stolika
a ja machnięciem ręki postawię obok
wazon z polnymi kwiatami
codziennie
na znak spokoju przekażmy sobie
spojrzenia w których nie ma
wspomnień
potem przytulaj od tyłu
zasłoń plecami z ciepłej wełny
pieszcząc palcami ze smug tęczy
wchodź we mnie powoli
kłos po kłosie
aż mnie rozwilgotnisz
jak zieloną północ
rozcieńczysz obecność
zimą
w półprzezroczystym ciele
miłuj we mnie zorzę