KOSZE, Z KTÓRYCH WYJADAMY ...
każdy z nas ma swój kosz
na owies marzeń i siano
przyziemnych potrzeb
kosz na śmieci –
pełen wspomnień po terminie
i obietnic, co się nie rozkładają
kosz na zbędne pliki –
czyli na siebie sprzed siedmiu maili
i tysiąca kliknięć „zapisz jako”
kosz wiklinowy na grzyby
albo relacje:
trujące, z zarodnikami złości
kosz na pranie –
gdzie gromadzi się wstyd
bawełniany, poplamiony niechcący
kosz na zakupy –
na wszystko, czego nie potrzebujesz,
ale leżało przy kasie i wołało „bierz!”
kosz na emocje –
do którego wrzucam wstyd w odcieniach
i udaję, że to brudne skarpety
kosz na energię
zawsze pusty po rozmowie
z własnym sumieniem
a dziś – wielkanocny kosz z nadzieją
pod topór kropidła przystrojony
niesie skorupy twardej nadziei z jaj
wśród wspomnień, święconki
niedopowiedzianych obietnic
i pełnej pokory wiary ginie w przełyku