oto owoc
spadło jabłko mi do ręki
drugą trzymając na sercu
policzyłem do dziewięciu
i ugryzłem się w język
lecz nadal je miałem
więc nie, nie spałem
Na trawie łąki stałem
bez drzew, ani dachów
z błękitem nad głową
i prawem w mym środku
które widać nagle pękło
by mi wydać z siebie tu
taki oto owoc ten
Teraz stoję, jak zaklęty
czekam na coś jeszcze
może jakieś wiśnie ekstra
albo choć truskawka jedna
lecz nie, nic więcej
z tego już nie będzie
reszta jest niezmienna