STAN OD KUCHNI
jestem w stanie
wypić wszystko, co nie ucieknie z kubka
i zachować równowagę
o ile lina nad cierpliwością
nie pęknie jak sprężyna
coś mówi: „przygotuj się, Stan!”
ja słyszę „gotuj” i w garze mieszam
wywar z myśli, doprawiony szczyptą absurdu
„Stan” – wiem, to moje imię
ale „przy” czym stanąć
by nie zagotować się jak jajko w czajniku
albo mleko na palniku marzeń?
u nas mężów stanu brak
bo stanów brak –
poza skupieniem i magazynowymi rupieciami
które znikają szybciej
niż zniecierpliwienie w kolejce po czas
to chwila obecna:
wszechświat wiruje jak pralka
na wyższych obrotach – „wirowanie”
a ja, w gotowości
czekam, aż ktoś wciśnie pauzę
i powie mi z przekąsem:
„jesteś w stanie być sobą
nawet w trybach tego świata”